Posts

UE, wartości suwerenność czyli gentlemen agreement

Staczamy się powoli w bardzo wschodnią rzeczywistość, w której przestaje działać dane słowo a wszystko trzeba spisać na piśmie.  Nie będę tutaj mówić o tym, że kiedyś było lepiej a kiedyś to w ogóle cudownie bo wszyscy wiemy, że ludzie kurwy i wojny były obecne od dawien dawna mniej więcej w takiej samej proporcji.  Odniosę się tylko do chwili obecnej i tego co mogę jako młody jeszcze człowiek ogarnąć swoim umysłem i jakimś rozeznaniem.  Faktem jest, że UE są oddane kompetencje zapisane w traktatach, a skądinąd są one bardzo szerokie. Faktem też jest, że wszelkie postanowienia TK w tej sprawie były jakie były.  Tylko nikomu rozsądnemu nie przychodziło do głowy, aby brać je zbyt serio. Co to znaczy zbyt serio. To mianowicie znaczy, aby nie wykorzystywać ich do rozpieprzania np. wspólnego rynku, wspólnych ceł, pewnych mechanizmów ochrony ludności jak EU Civil Protection Mechanism oraz chociażby polityki rolnej czy ochrony środowiska.  Nie jest jednak prawdą, że w ramach wspólnot europejs

Apropo's słów ministra

Co do słów ministra to myślę tak ogólnie, że za dużo wymagamy od kobiet. Zachodzi pewne zjawisko spychania na kobiety losów całej ludzkości, rodziny etc. Na zasadzie trochę, że ma ona się szanować, ma być damą, ma być skromna, ma być miła i ma być jeszcze jakaś. I dopiero wtedy po spełnieniu całej listy warunków zasłuży na dobre traktowanie. Albo i nie.  Dlatego uważam, że żadna z nas nie ma żadnych obowiązków wobec anonimu świata zewnętrznego. Nie wobec jakiejś ciżby. Obowiązki są wobec siebie, wobec męża (jak jest) wobec dzieci i rodziców oraz najbliższych przyjaciół. I na tym się ten zbiór powinności kończy. Ale to nie zmienia faktu, że jest kobieca integralność duszy i ciała kompletnie nierozerwalna, chociaż mężczyźni niekoniecznie zdemoralizowani tylko po prostu leniwi bardzo by chcieli to spoiwo rozerwać. U niektórych pań to spoiwo nie zachodzi. Niektóre się godzą na jakieś dziwne konstelacje, ponieważ związały się z mężczyznami, którzy nie umieją od siebie wymagać lojalności.  N

O zwykłym lubieniu

 Tak obsesyjnie chcemy być kochani, jedyni, wyjątkowi, że zapominamy o przyjemności zwykłego lubienia. Nie jakiejś nawet wielkiej przyjaźni, gdy się osobie poświęca czas codziennie lub prawie codziennie, tylko właśnie zwykłego lubienia.  Znajomości jak najbardziej serdecznych, ale takich do których odzywamy się raz na ruski rok i one do nas też, ale jak już się odezwą i my też to wychodzi z tego mocny konkret.  Na przykład wspólny czas na wakacjach, gdyż urlopy spędzane są w podobnej lokalizacji. Na przykład pomoc przy przeprowadzce, spływ kajakowy na jeden dzień pod Warszawą, lub piknik.  Sa to znajomości na tyle niepozorne, pozbawione chemii seksu, wzajemnej wielkiej atrakcyjności, że są właśnie moralnie i wypoczynkowo atrakcyjne. Nie latają w powietrzu w żadną ze stron żadne istry i w rezultacie niczyja żona nie jest o nic zazdrosna i na odwrót i można bez napięć się wzajemnie spotykać. Nie trzeba nawet mając najbardziej niewinną znajomość chować się z nią po kątach z obawy co ona p

Silentio

 W sumie nie wiem o czym. Trzeba trzymać główny wątek a wątków kilka. Zmęczony nadmiarem komunikacji z gadatliwą osóbką drogi sercu przyjaciel zabrał się za swoją ulubioną pasję jaką jest wszechstronnie rozumiana kultura rosyjska.  Ogarnia to na poziomie szczegółu jaki chciałabym rozumieć a nie rozumiem chyba w pełni bo trzeba w tym siedzieć wiele lat.  Jeden z zespołów rosyjskich zrobił dość skandalizujący klip, który z pozoru obraża uczucia wierzących. Z tym, że prymitywnie i dosłownie wierzący mają to do siebie, że byle co obraża ich uczucia.  Zacznę od tego, że pomimo powszechnej dominacji religii, świat do Soboru Watykańskiego II był miejscem bardzo złym. Tak przecież powszechna obecnie w kulturze alglo saxon causasian rzecz, jaką jest małżeństwo z miłości i realizacja własnego ja w rodzinie, była dla mas nie do pomyślenia do II wojny światowej.  Przed wojną około 50% kobiet nadal wybierano w Polsce męża. I komuś przy okazji żonę też, ale mężczyźni się w tym odnajdywali romansami

Polskie DNA

Image
 Nigdy w życiu się nie zastanawiałam nad tym, czy jest jakieś zbiorowe polskie psyche bo i po co.  Organizacja państwowa ma mi zapewnić bezpieczeństwo na wypadek wojny, co jest złudzeniem, warunki do rozwoju społecznego, edukację i kilka innych rzeczy, co już złudzeniem nie jest, a tak poza tym to wcale nie mam poczucia, że jesteśmy jakąś wspólnotą szczególnie wyróżniającą się na tle innych.  Natomiast sądzę, że Polaków cechuje kilka rzeczy.  Pierwsza to patologiczna wręcz niechęć do komunikacji i nieśmiałość, w tym polskich mężczyzn. Rezultat biologiczny jest z tego opłakany, gdyż szanująca się kobieta na taką nie wiedzącą co do czego ofermę dwa razy nawet nie spojrzy i dzieci z tego nie będzie.  Ale wpisuje się to w szerszą kwestię poruszoną kiedyś w meldunku pracowników Foreign Office z rozmów z Polakami. Przytoczę tutaj to zdjęcie, które oryginalnie ukazało się na FB na jednym z blogów co bardziej historycznie zafiksowanych osób, które bardzo interesująco pewne rzeczy ujmuje. Zapra

Dorosłość

Image
 Koleżanka z Ukrainy zapytała publicznie o to, co było doświadczeniem przejścia w dorosłość.  Są tu podwójne doświadczenia. Można albo cieszyć się pierwszą pracą, pierwszymi pieniędzmi, zakończonymi studiami, pierwszą samodzielną podróżą... A można odkryć, że najbliżsi nie mówią prawdy. Że rodzona matka konfabuluje tak, że musisz wszystko co powie po kres swoich dni na wszelki wypadek sprawdzać w trzech niezależnych źródłach. A czasem najbliżsi i najdrożsi Ci ludzie wybiorą sobie ją na powiernicę myśli zamiast powiedzieć coś wprost Tobie a Ty umrzesz z pytaniem na ustach: "Czy tym razem znowu mnie okłamałaś?".  Z tego jakże przykrego doświadczenia zostało mi zamiłowanie do prawdy. Prawdy jako wartości absolutnie nadrzędnej i najświętszej chociaż czasami bolesnej.  Dla mojej mamy mianowicie prawda nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia gdzie w zdaniu leży przecinek, a gdzie kropka, i wychodzą jej w ciągu życia najrozmaitsze "lub czasopisma". Nie rozumie w ogóle, że jeśli

Bierz kierownicę i ruszaj

Gdy oglądasz się na innych, nie zrobisz ani kroku do przodu.  Wiele rzeczy odkładamy na potem. Bo będzie właściwy czas, właściwe towarzystwo, właściwa osoba, właściwe okoliczności.  W tenże sposób ja sobie zdałam sprawę, że stałam się zbyt skromna i właściwie nie mam marzeń. Że nie oczekuję, nie pragnę niczego tak kompletnie na wszelki wypadek, bo nie chcąc nic, życie mnie nie zrani.  Ale tak nie można, bo życie bez marzeń starannie przekuwanych w plany jest życiem martwym i bezsensownym.  Poza marzeniem o tym, żeby mieć z kim dzielić swoje sukcesy i porażki, jest jeszcze cała lista marzeń najzupełniej prywatnych, które mogą się zrealizować kompletnie bez udziału osób trzecich.  Dlaczego mianowicie zamiast pojechać nad jezioro jedziesz miliardowy raz na działkę?  Czemu co roku z zazdrością oglądasz fotografie z migracji ptaków, bo też byś chciała tam być a wydaje Ci się, że nie możesz? Bo projekt, bo wolne takie, że niby nie wolne, bo komputer, email telefon etc. Wszystko możesz, wysta