Dorosłość

 Koleżanka z Ukrainy zapytała publicznie o to, co było doświadczeniem przejścia w dorosłość. 



Są tu podwójne doświadczenia. Można albo cieszyć się pierwszą pracą, pierwszymi pieniędzmi, zakończonymi studiami, pierwszą samodzielną podróżą...

A można odkryć, że najbliżsi nie mówią prawdy. Że rodzona matka konfabuluje tak, że musisz wszystko co powie po kres swoich dni na wszelki wypadek sprawdzać w trzech niezależnych źródłach. A czasem najbliżsi i najdrożsi Ci ludzie wybiorą sobie ją na powiernicę myśli zamiast powiedzieć coś wprost Tobie a Ty umrzesz z pytaniem na ustach: "Czy tym razem znowu mnie okłamałaś?". 

Z tego jakże przykrego doświadczenia zostało mi zamiłowanie do prawdy. Prawdy jako wartości absolutnie nadrzędnej i najświętszej chociaż czasami bolesnej. 

Dla mojej mamy mianowicie prawda nie ma znaczenia. Nie ma znaczenia gdzie w zdaniu leży przecinek, a gdzie kropka, i wychodzą jej w ciągu życia najrozmaitsze "lub czasopisma". Nie rozumie w ogóle, że jeśli milczy chwilę zanim odpowie to wiem, że kłamie. Potrafi po raz 10 zmieniać opowiedzianą tą samą historię. Jak to jest, że ja potrafię precyzyjnie oddać to, co widziałam i przeżyłam. 

Pierwsza akcja była z zaliczeniem mi fizyki na warunek prac wakacyjnych. Nie pamiętam już, w podstawówce czy w liceum. "A kto Ci takich bzdur naopowiadał dziecko, dostajesz dwóję na świadectwo i już!" 

Mój najbliższy przyjaciel ma mamę antyszczepionkowca i wstydzi się tego i jednocześnie martwi o nią. A ja się wstydzę tego, że moja mama mi kłamie. I nie widzi w tym problemu, bo co to za różnica czy kolor kurtki był niebieski czy różowy "a przecież w sprawach istotnych nie konfabuluję". Czyżby? A skąd ja mam to wiedzieć, na wiarę? 

Dopiero ostatnio zrozumiałam, że nastawiło to również moje podejście do mężczyzn. Z jakiejś przyczyny latami zakładałam, że kłamią co do swoich intencji i prawda nie ma dla nich znaczenia. A może projektowałam te doświadczenia na każdą osobę bez wyjątku? 

Do tej pory jest tak, że jeśli przyłapię kogokolwiek na najdrobniejszym przeinaczeniu czegoś, na manipulacji, na kłamstwie, oszustwie... ta osoba jest skreślona. Czasem z bólem serca, ale na zawsze. Mogę tylko tego co najwyżej nie okazać uwięziona w pułapki najrozmaitszych zobowiązań, których tu nie chcę rozwlekać. 

Jak to powiedział inny kumpel - w końcu nie potrzebujesz podpisu pod umową aby zakończyć jedną z warstw znajomości.  

Kolejny trigger dorosłości to upadłe autorytety. Przedstawiany w romantycznym filmie z Piercem Brosnanem Archie Belaney okazał się być pijakiem i kobieciarzem. Żal mam do twórców popkultury, że dzieciom rozmaite postacie malują pomnikowo tylko po to by potem w wieku nastoletnim późnym lub maksymalnie na początku studiów przeżyły rozczarowanie. 

Co to znaczy mieć w sobie coś z dziecka? Nie załamać się mimo to. Cenić tych, którzy nie okłamują. Trzymać ich blisko. 

Gdy chcę odzyskać duchowe dziewictwo, jadę w góry. Straciły czar gdy hołota masowo zaczęła w nie jeździć oraz od kiedy turyści dzielą się na klapkowiczów i sportowców i nic po środku, a ci co po środku, z żonami idą. Dla Ciebie zaś nikt nie zwolni na szlaku i powie, że czasy rycerzy minęły i w ogóle, jak żeś mamselle in distress to se jedź na plażę do Międzyzdrojów. Czasem na doczepkę jak piąte koło u wozu doczepię się do żonatego kolegi i pójdę sobie z jego dziećmi na wycieczkę. Albo z ojcem. Albo z przyjaciółką... 

Dorosłość to umiejętność z jednej strony wybaczania, ale z drugiej stawiania granic. Granic tego co można Ci zrobić i granic tego na co pozwolisz innym.

Raz jednak nadszarpnięte zaufanie jest nie do odbudowania nigdy. 

Comments